Blog

Nie zawsze nasze doświadczenie lub odbyte szkolenia przygotowują nas na najbardziej zaskakujące sytuacje. A te spadają na nas jak grom z jasnego nieba. Wydaje się, że dużo łatwiej znosimy chociażby stres związany z pracą lub niepowodzenia związane z naszą karierą niż decydujemy się na delikatne rozmowy. Istnieje wiele tematów tabu, a te związane z zapachem człowieka budzą szczególne zażenowanie. Wstydzimy się poruszać dany temat w cztery oczy. Można odnieść wrażenie, że czasem łatwiej rozmawiać o seksie, niż o fizjologii.

Seks atakuje nas zewsząd, media informują nas, jak na te tematy rozmawiać, co robić, jak przekonać się do czegoś, do czego dotąd nie byliśmy skłonni. Seks z reguły nie powinien znajdować się na afiszu, ale w naszym otoczeniu ludzie zwykle nie mają oporów. Na tematy związane z zapachem spuszczamy zasłonę milczenia. Jest to jednak problem dość często spotykany. Każdy z nas znajdzie przynajmniej jeden przypadek ze swojego otoczenia, zetknął się z nim w pracy, sklepie lub w tramwaju. Zwłaszcza latem, jadąc zatłoczonym pojazdem, można odnieść wrażenie, że jesteśmy narodem, który się nie myje.

Jeśli mamy taką osobę w pracy i nie da się przejść koło tego obojętnie, istotne jest, żeby szybko zareagować. I tu zaczynają się schody. Bo ciężko się komuś przełamać, żeby powiedzieć drugiej osobie prosto w twarz, że zwyczajnie śmierdzi. Zwłaszcza, że pracujemy z nią w jednym pomieszczeniu i robimy wspólny projekt. Z jednej strony, boimy się, że się na nas obrazi i ucierpią na tym nasze sprawy zawodowe, z drugiej strony my już nie dajemy rady tego zignorować. Ciężko zacząć dyskusję, bo dany pracownik może w ogóle nie widzieć problemu. Do zapachów można się przyzwyczaić i wtedy on nie rozumie, o co może nam chodzić. Z drugiej strony brzydko pachnący kolega może czuć się dyskryminowany. Zwłaszcza, gdy współpracownicy przed nim uciekają, rzucają nieprzyjemne komentarze, lub pozwalają sobie na inne tego typu zachowania.

Nie ma się co dziwić, że ludzie nie chcą angażować się w czyjś problem z higieną. Sytuacji, w których człowiek pachnie nie tak, jak byśmy sobie tego życzyli, nie związanych z higieną, jest drastycznie mało. Niestety problem braku mycia przeważa, co z jednej strony pozwala nam interweniować, z drugiej zaś nie naraża nas na oskarżenia o dyskryminację z powodów medycznych. Często potrzeba przedyskutowania problematycznej kwestii z winowajcą spada na pracodawcę. I to wydaje się, najbardziej rozsądnym rozwiązaniem. Pracodawca dysponuje szerokim wachlarzem środków, z wypowiedzeniem stosunku pracy włącznie. Z reguły rozmowa z przełożonym daje skutki, o jakie nam chodziło. Rzadko zdarza się, że rozmowa nie podziała, bo poczucie wstydu robi swoje i rzeczony pracownik zrobi wiele, żeby sytuacja się nie powtórzyła. Jeśli upomnienie nie podziała, można śmiało odliczać dni do pozbycia się kolegi, bo pracodawca nie pozwoli, żeby zarówno praca firmy, jak i jej wizerunek ucierpiały przez jedną osobę.

Jeśli nie brak nam odwagi, możemy oczywiście poruszyć sprawę w cztery oczy z brzydko pachnącym kolegą. Ważne, żeby zrobić to prywatnie, w cztery oczy i żeby nie upokarzać drugiej osoby. Sam temat już jest niewygodny, niepotrzebne, żeby dokładać paliwa do ognia. Musimy przy tym trzymać nerwy na wodzy i podejść do sprawy jak najbardziej dyplomatyczne. Wyzwanie kogoś od śmierdzieli na cały głos w pomieszczeniu pełnym ludzi może podnosi poziom naszego samozadowolenia, ale dla drugiej osoby może być traumatycznym przeżyciem. Wykluczone jest również ostentacyjne psikanie dezodorantami w pobliżu kłopotliwego współpracownika, bo nie jesteśmy w przedszkolu i nie jest to powód, dla którego mielibyśmy bawić całe towarzystwo czyimś kosztem. Plotki roznoszone po firmie na temat danej osoby nie gwarantuje, że rzeczona osoba domyśli się, że chodzi właśnie o nią, lub te informacje mogą w ogóle do niej nie dotrzeć.

Pamiętajmy, żeby nie upokarzać drugiej osoby, Istnieje szansa, że konkretna rozmowa zdziała więcej niż celowe wyśmiewanie, które ktoś mógłby nawet określić mianem mobbingu.

Leave a Comment